Na obchodzie do knajpy

Kopań zaczynaliśmy w stanie oblężenia. Z dzikiej przyrody to mieliśmy tylko dziki tłum półnagich plażowiczów. Jedyną wątpliwą korzyścią było to, że w połowie obchodu leśnego można było zamówić zapiekankę (jakby ktoś osłabł od nadmiaru ptaków). Całe szczęście, że nie podawano tam piwa, bo na łąki nikt by nie chciał chodzić.

Witaj, nieznajomy

Przysłowie na dziś

Sowa spędza dzień, ładując na noc swe akumulatory.

Ramón Gómez de la Serna