Na obchodzie do knajpy
Kopań zaczynaliśmy w stanie oblężenia. Z dzikiej przyrody to mieliśmy tylko dziki tłum półnagich plażowiczów. Jedyną wątpliwą korzyścią było to, że w połowie obchodu leśnego można było zamówić zapiekankę (jakby ktoś osłabł od nadmiaru ptaków). Całe szczęście, że nie podawano tam piwa, bo na łąki nikt by nie chciał chodzić.